10 paź 09

Numer 40 – „hurra!”

Autor: Yarot | Kategoria: Licze ogólnie

Witajcie!


Lekkie opóźnienie kiedyś musiało przyjść. Realny świat czasami daje o sobie znać i taka prozaiczna sprawa jak szkolenie w robocie potrafi wytrącić z równowagi. Najważniejsze jednak jest to, że blog jest i znów jest co czytać. Mam nadzieję, że poprzednie wydanie podobało się choć odzew był nikły. Jedynie Rhamona odpowiedziała i zgadzam się z użytym porównaniem i jego „wagą”. Po profilu biologiczno-chemicznym, pierwszym skojarzeniem do słowa „ewolucja” jest Darwin i stąd wplecenie teorii w RPG. Za słowa dziękuję i oczywiście proszę o więcej.

Dziś będzie o piractwie. Dotyka ono nie tylko mórz i oceanów, ale również cyberprzestrzeni oraz gier fabularnych. Przyczynkiem do tego była oczywiście głośna sprawa wycieku nowej płyty Kultu „Hurra!” do sieci przed jej premierą. Niby nie stało się nic, gdyby nie szum jaki się podniósł, gdy Kazik zaczął bluzgać na swoich fanów za to, że słuchali płyty przed premierą. Słowa, jakie padły, niczym nowym dla Kazika nie są, ale ogólne oburzenie ludzi na Kazika właśnie, jest zastanawiające. Dlatego to będzie motyw przewodni bloga.

Co jeszcze? Aktualności z forum i aktywne rekrutacje przez ostatnie dwa tygodnie. Wszystko dla Was. Podziękowania należą się wojto16 za przygotowanie danych z rekrutacji. Liczę, że wszystko jest dobrze i blog jest w miarę znośny. Zachęcam do współpracy i zamykam się już, byście mogli co nieco w spokoju poczytać. Zapraszam i przepraszam za brak wywiadu – tym razem się nie zmieścił.  Następnym razem już będzie.

Rekrutacje

[Cowboy Bebop] Słodki Gwiezdny Blues

QuartZ planuje sesję w świecie jednego z bardziej znanych i najlepiej ocenianych anime w historii: „Cowboy Bebop”. Dla tych, dla których gatunek anime kończy się na pokemonach, krótkie wyjaśnienie. W wyniku katastrofy wyginęła większość mieszkańców na ziemi, co zaowocowało zaszyciem się pod ziemią i kosmicznymi podróżami na inne planety. Gracze wcielają się w drużynę łowców nagród marnujących czas na poszukiwanych przestępców. Muszą łapać ich żywych lub… Nie, wyłącznie żywi są warci zachodu (martwi są nic nie warci). Pewnego dnia nadarza się sposobność na realizację niezwykle intratnego zlecenia…  Zgłoszenia do 10 października.

Brothers in Arms: World in Flames

Przed wami kolejna sesja, której akcja rozgrywa się na froncie II wojny światowej. Hawkeye na początek zrobi wam zimny prysznic poprzez podstawowe szkolenie, a następnie wyśle w bój do Europy. Akcja rozpocznie się w roku 1942, ale udział brać będziecie w wielu znaczących bitwach. Nacisk położony zostanie na postacie, ich psychikę i rozwój. Rekrutacja ma potrwać dwa tygodnie

Piraci z Port Royal

Ahoj, szczury lądowe. Marzyliście o grabieżach, mordach i gwałtach na Karaibach? No to teraz macie rzadką okazję żeby spełnić te marzenia. Arango zbiera na statek chętną załogę bezlitosnych korsarzy czyniących innym to, co im nie miłe. Wasza przygoda rozpocznie się w słonecznym Port Royal roku 1671, a zawiedzie wasz w najróżniejsze zakątki Morza Karaibskiego. Panie też mogą się załapać i to bez potrzeby udawania panów. W sesji panować będzie lżejszy klimat bez kurczowego trzymania się faktów historycznych. Rekrutacja trwać będzie około dwóch tygodni. Bezproblemowego refowania i pomyślnych wiatrów!

[storytelling] Diuna

Chrapek ma dla was coś specjalnego. Sesję opartą o słynną powieść „Diuna” autorstwa Franka Herberta. Cechą wyróżniającą tę sesję jest możliwość tworzenia całych rodów waszych bohaterów, a nawet odegrania roli imperatora. MG pozostawia sporo swobody pozostając tylko biernym narratorem konfliktów i układów panującymi między waszymi rodami. W świecie gry będzie kierował tylko gildiami żeby nieco uprzykrzyć wam życie (i uatrakcyjnić zabawę). MG twierdzi, że nie trzeba się śpieszyć i macie jeszcze dużo czasu na zastanowienie.

[noir] Łowcy

Nie ma to jak coś w klimacie filmu i komiksu „Watchmen”. Zresztą nawet fabuła jest pod bardzo wieloma względami podobna. Wcielacie się w przebrzmiałą ekipę bohaterów zwaną „Łowcami”, ale nie zajmujecie się łapaniem przestępców, a tępieniem potworów zagrażających ludziom. A raczej zajmowaliście się, ponieważ wasza działalność została zawieszona. Przyjdzie wam się znowu zjednoczyć z powodu tajemniczej „samobójczej” śmierci byłego Łowcy. Kutak twierdzi, że większość czasu spędzicie na poznawaniu intrygi, nie polowaniach, lecz takowe też będą. Rekrutacja trwa do 31 października.

[wiedźmin] Ostrze Wędrowca

Bolokantak zamierza poprowadzić kolejną sesję w świecie niezmiennie popularnego Wiedźmina. O fabule nie można wiele powiedzieć. Sesja zaś to storytelling z gościnnymi występami kostek (podczas walk). Maksymalnie przyjętych może być 6 graczy z czego tylko jeden może być wiedźminem i tylko dwoje magami. Akcja rozgrywa się jakieś 5 lat po Wielkiej Wojnie (czemu mnie to nie dziwi). Czas zakończenia rekrutacji nie został sprecyzowany.

Rekrutacje dodatkowe

[Inny] Księżniczka Antarktydy *Druga Szansa* – Nami do 10 października będzie poszukiwać graczy do swojej na nowo otworzonej sesji filozoficznej

[DnD 3.5] „Brzemię” – rekrutacja dodatkowa Thanthien Deadwhite poszukuje 1-2 graczy do swojej sesji. Poszukiwania trwają do 6 października.

Z serii “Yarot prawdę Ci powie”

Erpegowiec Metalowiec odcinek 26: „Piosenka Młodych Wioślarzy”

Ave!

Sprawa Kazika nie daje mi spokoju. Niby to nic wielkiego w Polsce, gdzie piractwo jest na porządku dziennym, to jednak pozostaje w głowie rozterka. Z jednej strony jest autor, który pracuje parę miesięcy nad materiałem i z drugiej fani, którzy żądni nowych doznań czatują na wszystko, co tylko da się usłyszeć z mikrofonu. Wycieka materiał i Kazik zaczyna rzucać mięsem na swoich fanów wyzywając ich od najgorszych. I wszystko dlatego, że ściągnęli z sieci najnowszy album Kultu. Kto ma rację? Pewnie wszyscy, bo jak zawsze u nas, w Polsce, rację ma każdy i nikt nie chce być na straconej pozycji.

Popatrzmy na Kazika. Ktoś ze studia wykradł materiał i umieścił w sieci. Jest to czyn całkowicie godny potępienia i tu się każdy z nas z tym zgodzi. Jak czytałem ostatnio to nawet nie jest to kradzież w rozumieniu prawa, ale naruszenie praw autorskich. Kradzież byłaby wtedy, gdyby ten ktoś w rozprowadzanym materiale umieścił swoje imię i nazwisko. A ponieważ tego nie uczynił, to kwalifikuje się to do naruszenia praw autorskich, bo w końcu Kult pozostał Kultem. Kazik się wściekł. Pewnie najpierw na studio, potem na ochroniarzy a na koniec na fanów. Ci ostatni oczywiście gęby na kłódkę trzymać nie chcieli i zaraz zaczęli się chwalić tym, co słyszeli. Oczywiste jest, że skoro jest coś dostępne na sieci za darmo, to dlaczego to jeszcze kupować. Kazik zaczął grzmieć, bo w końcu oznaczało to mniejsze zyski. Tylko czy faktycznie byłyby one aż takie wielkie, gdyby obyło się bez takiej afery? W Polsce nawet kilka tysięcy sprzedanych to sukces i pewnie ta liczba osób, które ściągnęły płytę i nie kupią jej w sklepie, robi różnicę. Nawet dla Kazika.

My Polacy, albo może to ogólnoludzka przypadłość, lubimy wykorzystywać to, co nam się należy i do czego jesteśmy przekonani. Skoro prawo nie każe za ściąganie, to znaczy, że jest to legalne. Winę ponosi tylko ten, który udostępnia cudzą pracę. I każdy lubi się tym zasłaniać i mówić, że przecież on nie łamie prawa i wszystko jest w porządku. Tylko czy dobrze się z czymś takim czujemy? To jest trochę jak z przeklinaniem na ulicy. Niby nie jest zabronione, ale gdy się zdarzy, to ludzie krzywo na nas patrzą i od razu się milknie (przeważnie). Co nie jest zabronione, nie zawsze jest dobre z ogólnospołecznego zachowania. A ściąganie muzyki z sieci to piractwo i trzeba to powiedzieć sobie szczerze w oczy – pospolite złodziejstwo. Przecież bierzemy coś, za co nie zapłaciliśmy autorowi i często bez jego zgody. Pieprzeniem jest to, że ktoś nie wiedział, że to, co ściąga, jest nielegalne. To jest tylko tanie usprawiedliwienie i tak naprawdę świadczy o zakłamaniu. Kiedyś była dyskusja na łamach CD-Action odnośnie piractwa. Sprzedaż pirackich gier jest identyczna jak sprzedaż muzyki. Wnioski również były takie same. Muzyka, gry czy filmy to dobro luksusowe. Bez takiego dobra można się obyć i żyć normalnie. Dlatego wszelkie tłumaczenia o konieczności pogrania w jakąś gierkę czy słuchania muzyki i tym usprawiedliwianie piracenia są bzdurne. Skoro mnie nie stać na samochód to go nie biorę od sąsiada. To ta sama zasada, tylko zmienia się przedmiot i kwalifikacja czynu. I chyba znane przysłowie jest tutaj najlepszym komentarzem – okazja czyni złodzieja.

W jednym z numerów „Metra” przeczytałem wypowiedź Kazika i tam padł jeden z pomysłów na to, by na płytach można było zarobić. Postępować jak malarze – tworzyć jedną płytę i sprzedawać ją dla tych, których będzie na to stać. Będzie poszanowanie, będzie elitarność i będą pieniądze. Tylko chyba to nie tędy droga. Dawno się okazało, że pieniądze w muzyce robi się na koncertach, prawach do odtwarzania w radio i telewizji a nie na płytach. Model „płytowy” wydaje się być przeżytkiem i chyba jeszcze w Polsce ciągle przykłada się do tego zbyt dużą wagę. Tymczasem na Zachodzie płyta to tylko materiał promocyjny, który ma zachęcić do pójścia na koncert czy słuchać danej stacji radiowej. Rozmawiałem z ludźmi z zespołu ze Stanów. Oni podchodzą do tego tak, jak to mają Amerykanie w zwyczaju. Sprzedają koszulki, czapki, bluzy i zbierają kasę na koncerty. Często swoje CD dodają do towarów czy mają w cenach, które są dla wszystkich. Przyznają, że trasy koncertowe to ich główne źródło dochodów. Żeby nie było – nie jest to jakiś wielki zespół a ich „trasa” to często objazd klubów na miarę warszawskiej „Stodoły” czy katowickiego „Megaklubu”. Liczba sprzedanych płyt to wyznacznik popularności, ale tylko popularności, bo prawdziwa kasa leży gdzieś indziej.

Pojawia się tutaj kwestia ceny za płytę. W Polsce są one na poziomie europejskim, choć płace nadal są „nasze”. Ceny płyt zagranicznych to już czasami ciężka przesada, ale widocznie tak musi być. I nie kupuje się tego. Jednak ceny polskich artystów nie są takie złe. 20 czy 30 zeta to nie jest jakiś tam majątek i można wydać raz w miesiącu taką kwotę. Chyba, że ktoś musi mieć codziennie nową płytę…To, co cieszy to fakt, że coraz więcej zagranicznych płyt wychodzi w tańszej cenie. Oszczędza się na jakości wydania, bo liczy się tak naprawdę muzyka a nie okładka. Mimo to ceny niektórych płyt zespołów są poza zasięgiem portfeli.

W przypadku książek nie jest znowu tak źle. Cena jest może wysoka, ale jeśli przeliczymy to sobie na koszty ksero i oprawy to cena jest uzasadniona. Czytanie z ekranu jest średnio przyjemne i zdrowie, dlatego zawsze lepiej mieć tekst drukowany przed oczami na papierze. Można wtedy wziąć go ze sobą do plecaka i przeczytać, kiedy tylko najdzie nas ochota. Przy formacie elektronicznym konieczny jest co najmniej laptop. Załóżmy, że podręcznik do RPG ma średnio 300 stron A4. Odbicie na ksero takiej ilości to cena 30 zeta (po 10 groszy za stronę). Pozostaje oprawa by kartki nie latały – to dane jakieś dodatkowe 20 zeta. Razem wynosi to 50 zeta. i co wychodzi? Mamy czarno-białe kserówki w cenie niewiele mniejszej niż 300 stron szytych i kolorowych w podręczniku z twardą oprawą. Warto? Jak dla mnie – bardzo. Noszenie książek na sesje lub wyjazdy odbija się na ich stanie. Kserówki rozmazują się, niszczą i mają tendencję do gubienia się. Książka wytrzyma wiele i do tego ładnie wygląda na półce :) Mima takich oczywistych przewag pdf-y z erpegami są popularne. To uderza w autorów, którzy utrzymują się z pisania. Jeśli nikt nie będzie kupować ich podręczników, to ich nie będą pisać. Przez to nie będzie nic nowego wychodzić. Koło się zamyka choć uboższy z tego wszystkiego zostaje gracz, który wspiera wydawnictwo albo autora, kupując jego produkty.

I tak pewnie zostanie, ze każdy zgodzi się z tym, że ściąganie jest złe. Dla większości jest to jasne. Jednak to nie przeszkadza nam w dalszym tego typu procederze. Żeby nie było – ja sam to robię i tym samym stoję po jednej stronie ze złodziejami. Ale jest poprawa – staram się teraz kupować wszystko to, co mam na piratach. Nie wszystko się uda, ale przynajmniej część. Nikomu to już nie pomoże, ale przynajmniej dla mnie samego będzie lepiej. Ot, takie małe zadośćuczynienie. Chyba każdego z nas jest stać chociaż na taki gest.

Vale!

Wywiad z LIczem

Tym razem nie będzie wywiadu z LIczem. Z różnych przyczyn nie dało się przeprowadzić i zebrać materiałów. Obiecuję, że następnym razem to miejsce nie zostanie puste i znów będziecie mieli okazję kogoś poznać.

Newsy

Kolejna garść newsów czyli tego co dzieje się na forum w części poświęconej dyskusjom. Oczywiście przepuszczone przeze mnie czyli filtr dziurawy jak sito. Zapraszam.

Ponownie o patronacie LI nad konwentem Falcon 2009. To tylko przypominka – byście o nim nie zapomnieli i tam się wybrali.

Pozostałe konwenty, które na nas czekają w bliskiej perspektywie to ponownie zapowiadany już wcześniej Porytkon 3 i 1/3 w Sosnowcu (23-25 października). Do tego dochodzą jeszcze Chrzanowskie Dni Fantastyki w dniach (16-18 października) oczywiście w Chrzanowie .

W „Rozmowach ogólnych” pojawił się temat o obrazkach do sesji. I oczywiście o legalności umieszczania ich na sesjach. Zwykle jeśli ktoś publikuje w internecie swoje prace, to musi się liczyć z tym, że ktoś będzie chciał je wykorzystać. Niektórzy proszą by umieszczano ich jako autora a jeszcze inni wrzucają je na strony, które mają blokadę ściągania. Gdy wrzuca się coś na ogólnodostępowy serwer bez zabezpieczeń i liczenie, że internauci nie wezmą sobie czegoś z niego (a może być to cokolwiek) to jak marzenia ściętej głowy. Na LI nikt za to kasy nie bierze, niektórzy wrzucają autora obrazka lub umieszczają je za zgodą, ale większość zdjęć pochodzi z poszukiwań na sieci, często anonimowych. I co z tym? Pewnie nic. Jak zauważył Kelly – to temat niejasny i bardzo zależny od wielu czynników zewnętrznych.

Poza obrazkami jest miejsce na ankietę o tworzeniu postaci. Jak pokazują wyniki wolicie tworzyć postać klimatyczną niż typowego munchkina nastawionego na wygraną. I ostatni temat to wykopalisko dokonane przez Potwora dotyczące muzyki w sesjach. Skąd brać, jak wrzucać i dlaczego nie z youtube`a. Nie powiem, znów ociera się to o piractwo i inne takie, bo przecież nie wszystkie mp3 pochodzą ze źródła, które ma prawo je używać.  I nagle okazuje się, że w sieci nie ma nic własnego – ktoś zawsze ma coś umieszczone, gotowe do ściągnięcia i wykorzystywane. Pół biedy jak tylko do sesji, ale jak ktoś chce na tym zbijać kasę to już gorzej…

W dziale „DnD i d20″ zaczęło się polowanie na smoki, czyli jak je pokonać, czym i jeszcze wyjść z tego bez szwanku. Jak zauważył jeden z rozmówców – „powyżej powiedzmy 12 levelu ciężko mówić o realizmie, poniżej ciężko mówić o polowaniu na smoki…”. Zatem smoka „tradycyjnie” nie da się zabić :) Poza smokami pojawił się kolejny odcinek o D&D dla opornych i świeża porcja demotywatorów.

W Warhammerze kontynuacja tematu o nowych profesjach. Czyżby cisza przed burzą wydania nowej edycji Młota? FFG wypuszcza regularnie info o tym, co nas czeka i wygląda to naprawdę obiecująco, choć odbiega diametralnie od podejścia do grania w Warhammera. Odliczanie trwa…

Świat Mroku w pełnym rozkwicie. Konkurs na nietoperza, konkurs nieustający a do tego muzyka do WODa, zagadnienie dotyczące avatarów w Magu (archeologia stosowana) oraz linia wydawnicza Black Dog, która swoim ujęciem tematu i przedstawieniem niektórych aspektów Świata Mroku szokuje nawet WODowców.

Zew Cthulhu. Gwiazdy jeszcze nie są w porządku, ale już zmierzają na swoje miejsca…Nieuchronnie nadciąga to, co nieuniknione.

Postapokalipsa KABOOM!!!

Cyberpunk – czy androidy mogą jeszcze długo śnić o elektrycznych owcach?

Dział historyczny to tradycyjnie już skarbnica wiedzy w postaci licznych konkursów – „Hej Szable w dłoń” i pochodne, konkurs o II wojnie światowej i rozpoznawanie tematyki obrazków. Do tego jak zawsze merytoryczne dyskusje o historii – tym razem padło na miecze (znów archeologia, ale to dział historyczny więc jak najbardziej wskazana), spojrzenie na wiek XVII przez pryzmat obrazów, rycin czy arrasów oraz kwestia Unii lubelskiej.

W „Autorskich” dywagacje na temat tworzenia systemów. Ankieta pokazuje, że autorzy najlepiej czują się w światach fantasy. Inne czasy i style daleko w tyle. „Legendy Eiranu” zostały wystawione na żer potencjalnych krytyków od światów autorskich. Więcej w tym mechaniki niż świata, ale z całą pewnością ktoś, kto na to spojrzy może powiedzieć: „ja to już chyba gdzieś widziałem”. Mi od razu przyszły na myśl „Kryształy Czasu”. Innym pewnie jeszcze coś innego. Poczytajcie i sami zobaczcie.

Pozostałe systemy – promocja Gasnących Słońc nieustająca. Choć zaczynają w temacie pojawiać się głosy krytyczne. „Wiedźmin” poddany został częściowej wiwisekcji poprzez znajdowanie porównań w nim do znanych utworów, motywów czy innych spostrzeżeń i odniesień do naszego świata. Sapkowski nigdy nie ukrywał, że lubi bawić się w ten sposób w swoich książkach i pewnie odkryć będzie znacznie więcej niż do tej pory udało się znaleźć. Kto chce spróbować – zapraszam.

I wreszcie „Artykuły” – oj działo się, działo. Głównie za sprawą dwóch „prac”, które w zasadzie nijak artykułami nie można było nazwać a raczej skargą gracza na Mistrzów Gry. Oczywiście chodziło o konkretnych MGków i konkretne sesje. Jest wiele innych sposobów na to, by pogadać z kimś o tym, jak się prowadzi sesje, czego się w nich oczekuje i dlaczego nie podobało mi się w nich to i tamto. Tylko, że wybrany sposób przez autora jest na szarym końcu tych możliwości. Przypominam tylko, że na forum nie będzie tolerowane żadne zachowanie dotyczące piętnowania kogokolwiek czy też szykanowania tudzież upubliczniania konfliktów. To wszystko trzeba zrobić tak, by niepotrzebnie nie rozmuchiwać sprawy i ją najzwyczajniej w świecie załatwić. Nie jest to kwestia zamiatania czegoś pod dywan, ale dogadania się przez dwie strony sporu. Nie ma potrzeby by połowa forum brała w tym udział. Najwidoczniej autor pierwszego artykułu myślał inaczej. Trudno. Drugi artykuł powstał jako odpowiedź na pierwszy. Po jego zamknięciu nie dało się nic odpisać, więc powstało drugie „dzieło”. Oczywiście dużo bardziej stonowane, ale nic nie wnoszące do sprawy. Ot, zwykłe podrzucenie do ogniska, by zrobić większy żar.

Ci, którzy liczyli na pożar, nie doczekali się go. Ze smutkiem mogą patrzeć na dymiące resztki ogniska, ale nic w tej kwestii się nie zmieni. Standardy onetowych dyskusji zostawmy na Onecie. Na LI zawsze było inaczej i tak zostanie. Forum jest jak kawiarnia – jeśli już musisz się bić, to zrób to na ulicy albo w domu. Tutaj możesz przeszkadzać innym, którzy nie muszą mieć ochoty na takie „atrakcje”.

Oczywiście nadal trwa akcja zbierania pieniążków na serwer. Zostało niecałe 2 tygodnie i nadal jest tylko  62% kwoty. Facet siedzący przy serwerach nie będzie miał litości i jeśli wpłaty nie będzie, to naciśnie czerwony przycisk.

Tyle w tym numerze. Przepraszam za opóźnienia i, co najgorsze, nie mogę obiecać, że to się nie powtórzy. Zachęcam wszystkich do pisania uwag, sklecenia kilku słów czy chociażby skrytykowania. Do następnego przeczytania.

Yarot

3 Responses to “Numer 40 – „hurra!””

  1. Redone Says:

    „Postapokalipsa KABOOM!!!”

    Hahahahaha

    Świetnie Yarot, fajnie że można znowu na Ciebie LIczyć :)

  2. Kelly Says:

    Doskonale napisane, choć można się z tym kompletnie nie zgadzać. Ciekawa rzecz, doskonale pamiętam, jak całkiem niedawno przez państwowe radio nadawano programy komputerowe, które można sobie było nagrać na kasecie. Identycznie z płytami i do głowy nikomu nie przyszło rozumienie praw autorskich w stylu zaprezentowanym tutaj, łącznie z prawnikami oraz twórcami, czy wydawcami płyt. No, jednakże to temat na zupełnie odrębną dyskusję. Doskonale, że blog jest dalej prowadzony.

  3. Rhamona Says:

    Yarot, bardzo bym chciała poznać Twoje zdanie na ten temat:
    http://wrzesien.9x.pl/?p=360

    Pozdrawiam

Leave a Reply