28 wrz 08

Numer 16 – Bezimienny Smok

Autor: Aveane | Kategoria: Licze ogólnie

Kolejne zmiany, oto do ekipy dołączył Aveane! Od razu rzucony na głęboką wodę przeprowadził wywiad z kitsune (efekty niżej). I z tej okazji ogłaszam konkurs! Wymyślcie imię dla smoka z obrazka powyżej. Kto wymyśli najfajniejsze dostanie miejsce dla siebie w następnym numerze. Komisja oceniająca: Aveane, Kaworu i ja. Na propozycje czekamy do środy do godziny 16, proszę wpisywać je wkomentarzach do tego wpisu. Każdy użytkownik może zgłosić jedno imię. Dobrej zabawy! ;)

Pozdroovki, Redone

***

Rekrutacje

Jakimi słowami lepiej zacząć rekrutację do Fallouta jeśli nie „Wojna, wojna nigdy się nie zmienia”. Col. Frost proponuje nam storytelling właśnie w świecie Fallouta, bo przecież nie ma to jak ghule i mutanci razem wzięci. MG chociaż tradycyjnie został w Ameryce, chce przybliżyć graczom swoją wizję wschodniego wybrzeża, a szczególnie Małą, wielką wioskę. Nie trzeba znać świata by wziąć udział w sesji, a 1 post na tydzień to przecież nie dużo. Ciężko powiedzieć czy trzeba się spieszyć z robieniem karty bo Col. Frost nie czeka na jakąś konkretną liczbę, po prostu kto przyśle dobrą karę dostaje się. Powodzenia!

Rekrutacja mataichi’ego jest tak dobra i zachęcająca, że aż głupio mi ją parafrazować, więc może po prostu zacytuję kawałek. Koncept na pierwszy rzut oka wydaje się być oczywisty. Gracze wcielą się w świeżo upieczonych pomocników Śmierci, mających pilnować porządku w duchowym wymiarze wielkiego miasta. O czym więc będzie ta sesja? Po części o zwykłym, codziennym życiu, do którego wkradły się nadprzyrodzone siły, a po części o smutnym i niebezpiecznym zawodzie żniwiarzy dusz, próbujących zachować resztki swojego człowieczeństwa. No to teraz śmigać do rekrutacji Zawód Żniwiarz, bo konkurencja ostra a tylko dwa miejsca!

Nie zabrakło też rekrutacji do dedeków, ale tym razem będzie to mniej znany setting niż Forgotteny czy Dragonlancy gdyż deMaus proponuje nam Eberron. Jeśli nie znasz tego świata MG chętnie pomoże. Tytułowa Liga Kolekcjonerów to tajna organizacja, w którą zostaną wplątni gracze. Przecież raczej nikt nie odmówi zdobycia 10000 sztuk złota. Wymagane 2 posty na tydzień, ósmopoziomowe postacie.

Także D&D proponuje abishai i tu także nie będzie standardowo, bo MG poprowadzi przygodę w autorskim świecie, w Allracji w roku 5466 CK. Co będzie celem gry? A tu także pozwolę sobie zacytować, bo to ciekawe. W założeniach sesja ta nie ma celu… Jest to swego rodzaju MMORPG, gracze mogą, ale nie muszą tworzyć drużyny, mogą się nawet zwalczać nawzajem… Maksymalnie 8 graczy, postacie tworzone na podstawie podręcznika do 3,5. Viva Allracja!

Grupa porwanych licealistów zostaje, wbrew swojej woli, zwerbowana do przerażającej gry. Zamknięci na wyspie, z ładunkami wybuchowymi na szyjach, muszą stawić czoła swoim rówieśnikom, postawionym w tej samej sytuacji. Tylko jedna grupa może wygrać Battle Royale, reszta musi zostać wyeliminowana. Szykuje się sesja w myśl zasady „zniszcz albo zostaniesz zniszczony”. Jeśli chcesz wczuć się w rolę jednego z nich, Mizuichi zaprasza. Termin zakończenia nieokreślony, MG czeka na zadowalające karty.

Z serii “Yarot prawdę Ci powie”

Erpegowiec Metalowiec odcinek 4 “Góry”

Dziś będzie o górach. Tak mnie naszło na ten temat, bo jeszcze w tym roku porządnie sobie nie pogórowałem, a zwykłem to czynić co roku. Tylko tam czuję, że żyję. Góry dają mi swobodę, ćwiczą mój charakter i wyciskają siódme poty. Wtedy wiem, że jestem i stąpam twardo po ziemi. Szczególnie, że ziemia ta oddaje mi potem to wszystko z nawiązką. Dlatego też przypomina mi się cytat z Diuny, gdzie mawiano „Diunę stworzono by ćwiczyć wiernych”. Tak samo można powiedzieć o górach, które ćwiczą każdego, kto po nich chodzi. Góry nie wybaczają błędów – jeśli zrobi się coś nie tak, to można skończyć gdzie na dnie wąwozu albo z mokrym tyłkiem – wszystko zależy od stopnia przewiny. Dlatego uważam, że góry, takie prawdziwe, nie są dla idiotów (jak mawia pewna reklama). Ale idioci czasami pchają się tam, gdzie nie powinni być. Widać potem takowych (lub takowe) jak w szpileczkach i trampkach idą na Kasprowy, wsłuchani w muzykę z empetrójki lub rozkosznie niefrasobliwie narzekają, że wszędzie jest za wysoko. Ja sam czasami żartuję, że szczytem górskich eskapad dla niedzielnego górala jest letnie wejście na Gubałówkę od południowej strony z trzema bazami. I tak przez tydzień
Dla mnie góry mają jeszcze jedną cenną właściwość. Góry słuchają w skupieniu i cierpliwie. Można im oddać wszystko to, co siedzi w nas, zarówno dobrego jak i złego. Każdym naszym krokiem udowadniamy sobie coś – od tego, że nie jest jeszcze z nami tak źle po to, że już gorzej być nie może. Góry, jako powiernik naszych myśli i uczynków, z chęcią wezmą ten balast i wraz z ciężkim oddechem i potem ze skóry pohulają z nim po turniach i koronach limb. Czy to pomaga? Jeśli ma się w sobie złość do świata lub innej osoby – pomaga bardzo. Jeśli gnębi cię tęsknota lub czegoś ci brak – działa średnio. Sprawdziłem na sobie i na mnie działa. Na innych może trzeba inaczej, może inne góry, może inna pogoda. Każdy musi trafić na takie góry, na jakie zasłużył.
A na koniec jeszcze mój mały kodeks górski:
1. Nigdy nie chodź asfaltem – męczy jak podejście pod niezłą górę.
2. Mapy turystyczne traktuj z przymrużeniem oka – szczególnie trawersy.
3. Kiedy pada – idź, nie zatrzymuj się. Zawsze może przecież padać bardziej.
4. Jeśli na szlaku jest napisana odległość w godzinach to traktuj ją tak, jak jest napisane.
5. Nie śmieć – nigdy nie wiesz, w co potem możesz wdepnąć.
6. Unikaj chodzenia po kamieniach jeśli nie musisz, unikaj chodzenia po dużych płaskich skałach jeśli nie musisz.
7. Rano jest zimno, ale tego nie czuć. Wieczorem jest ciepło i ciągnie jak jasna cholera.
8. Czekolada w plecaku to podstawa przeżycia w górach.
9. Chodzenie samemu jest bardzo, bardzo niewskazane. Jeśli już musisz – rób to z głową i myśl za dwóch.
10. Jeśli jesteś miły dla ludzi – oni będą mili dla Ciebie.

W następnym odcinku o byciu metalowcem – blaski i cienie bycia czarnuchem

Wywiad z Kitsune

Aveane: W jaki sposób zaczęła się Twoja przygoda z RPG?
Kitsune: Od razu z grubej rury :D Trudno określić. Konkretnie od pierwszych prób stworzenia gry RPG na podstawie prozy Wagnera (chodzi o cykl o „Kane’ie”), ale sama inspiracja to wszelkie nietypowe gry , jakie wydawało ENCORE czy Ciesielski opisywał w czasopiśmie „Razem”. Pierwsza realna gra RPG powstała już dzięki numerowi Fenixa , w którym Sapek popełnił grę RPG (późniejsze Oko Yrrhedesa)
A: Z tego, co mi wiadomo, nauczasz w szkole. Czego uczysz?
K: Języka polskiego, w gimnazjum.
A: I jak Ci się podoba praca? Gdybyś miał teraz wybierać, zdecydowałbyś się na taki zawód?
K: Praca, sama w sobie bardzo się podoba, ale czy bym ponownie taki zawód wybrał? Nie wiem. Jest wiele głupich spraw w tym zawodzie, głupich ustaleń prawnych etc., ale o tym to już raczej mówić nie będę :)
A: Nie będę w takim razie wnikał ;) Słyszałem od DrHyde’a, że to właśnie Ty go wciągnąłeś w RPG. Uczyłeś go czy poznaliście się inaczej?
K: Heh, kurde, wygadał się:) Uczyłem. Ostatni rok w gimnazjum (jego ostatni), a mój pierwszy pracy :) Zagraliśmy 2-3 sesje razem. Trochę materiałów chłopakom podrzucałem, stąd też obaj gustujemy szczególnie w WFRP.
A: Czyżbym nie powinien o tym mówić? ^^ Ze wszystkimi uczniami masz tak dobry kontakt?
K: Wiesz co? Chciałbym ze wszystkimi, ale nie, ze wszystkimi nie mam. Czasem się nie da, a czasem sam nie chcę. Bywa, że się po prostu nie lubimy :P Ale fakt, chyba moim największym atutem jest dogadywanie się z uczniami. Lubię rozmawiać po prostu.
A: Niewielu nauczycieli można do takich zaliczyć. Jak mniemam, uczniowie chętnie przychodzą na polski?
K: Hmmm, no nie wiem, uczniowie z natury niechętnie chodzą do szkoły :) Nie jestem jakimśtam mistrzem przekazu wiedzy :), mam dużą świadomość własnych braków. Niestety. Dlatego zazdroszczę tym belfrom, którym się wydaje, jacy to są zajefajni. Zazdroszczę im ;)
A: Czasem warto zobaczyć własne błędy, żeby móc je naprawić ;) Uczysz języka polskiego, a jednak Twój nick nawiązuje do mitologii japońskiej. Dlaczego?
K: O kurde, to trochę skomplikowane :D No więc (wiem, tak się nie pisze), mój główny nick to smartfox. Tak się najczęściej podpisuję, tak funkcjonowałem na forum uczelni, gdzie wykładam, kilku innych wirtualnych miejscach. Tak jeszcze podpisywałem się w liceum. Ale razu pewnego instalowałem się na forum, gdzie nie chciałem być rozpoznany, więc wymyśliłem kitsune. Nie tyle nawiązanie do niesfornych lisów z japońskich mitów, lecz raczej nawiązanie do nazwiska (a tak, w nazwisku ma LIS :)). A na LI już nie wszedłem jako Smartfox, gdyż moja żona już była jako kemuri (tez z japońskiego), więc jakoś tak mi się spodobało. Oba na K, oba z Japonii. Pasowało mi. Namieszałem? :D
A: Ja zrozumiałem, mam nadzieję, że czytelnicy też zrozumieją ;) Wracając jeszcze na sekundę do tematu polonistyki: jakie cechy musi mieć książka, byś ją uznał za wartą przeczytania?
K: Być ciekawa :D Tak w skrócie :D Ale jestem gaduła, więc rozwinę :D Dość szybko na studiach nam wyjaśniono, że już nigdy nie podejdziemy do dzieła z dziecięcym zachwytem. I faktycznie, to minęło. Teraz w książce automatycznie szukam nawiązań, intertekstów, zastanawiam się nad motywacją psychologiczną bohaterów czy kompozycją. Odszukuję chwyty literackie i kompozycyjne. To też jest zabawne. Dlatego lubię książki przemyślane, stąd moja niechęć do Pilipiuka na ten przykład, ale uwielbienie dla Pacyńskiego czy Sapkowskiego. A ogólnie głównie czytam monografie historyczne, czy opracowania :) Na szczęście wróciła mi już chęć do czytania SF/F, ale przez rok po obronie miałem kompletnie dość :)
A: Przejadło się? No ale dobrze, że wróciłeś. Jak to mówią: stara miłość nie rdzewieje :D Dziękuję bardzo za wywiad. Może na koniec słówko do czytelników?
K: Aj, chcesz ode mnie kreatywności? :)
A: U polonistów jest chyba wymagana.
K: Klasycznie, pozdrawiam i takie tam… Nie wiem, chyba życzyłbym każdemu, by z czasem swe ambicje literackie (a prawie każdy na LI ma tam jakieś) zrealizował w formie ściśle pisarskiej, a nie tylko w RPGu :)
A: Uderzyłeś w jedno z moich marzeń ;) Miłego wieczoru.
K: Tak myślałem :D I nawzajem :D

***

Pozdrawiamy gorąco, tym razem Aveane i Redone ;)

Obrazek: http://pearleden.deviantart.com/

Tagi: , , , , , ,

8 Responses to “Numer 16 – Bezimienny Smok”

  1. Kutak Says:

    Najładniejsze imię/pseudonim? No jak to? Jeszcze się pytacie? :P

    Pewnie, że smok powinien nazywać się Kutak! :P

  2. sayane Says:

    Ja tam myślę, że to smoczyca :>

  3. Keth Says:

    O tak, góry są piękne. Sam zakochałem się w Bieszczadach. Wolę je od nieco wyższych Tatr. Nie dlatego żebym sam był mały, marny, czy małostkowy. O nie! Jest w nich coś, co sprawia, że chce się oddychać. Lekko, cicho i spokojnie :>

    Temu Smokowi, czy też Smoczycy (ja zostanę przy pierwszej wersji dając swoją propozycję) pasowałoby coś z dalekiego wschodu. Niestety to nie moje klimaty, więc rzucę coś z innej beczki…

    Szarik!

    Ok, to teraz czekamy na jakieś PROPOZYCJE ;)

  4. merill Says:

    Proponuję imię dla smoka: Ździchu:). Tak swojsko i przyjaźnie.:p

  5. Terrapodian Says:

    Użyję swój ulubiony sposób na wymyślanie tajemniczych/pokrętnych/skomplikowanych/obcych imion w fantasy – przypadkowo wklepany ciąg znaków z klawiatury z lekkimi modyfikacjami: Komavidajnicogs.

    Sposób prosty, przyjemny i przydatny przy braku pomysłów ;)

    Czekam na kolejny numer „Erpegowca metalowca”…

  6. Redone Says:

    Konkurs zakończony, zwycięzca zostanie poinformowany wkrótce :p A tak w ogóle to zawiodłam się że tak mały odzew. Widać że blog coraz mniej popularny, pewnie jeszcze z 5 odcinków i nie będzie dla kogo pisać, ergo blog zostanie zamknięty.

  7. Li;ith Says:

    Szkoda, że nie zajrzałam wcześniej.
    Wyszłam na zdrajcę :P

  8. Keth Says:

    Ajć, szkoda by było bloga. Ja zawsze chętnie zaglądam. I wtedy, kiedy nie mam czasu czy chęci wertować wszystkich rekrutek i wtedy, kiedy zwyczajnie się nudzę. Myślę, że robi tak więcej osób, tyle, że nie komentują.
    No ale ja osobiście rozumiem – na ogół kiedy piszemy, to piszemy dla innych, a nie dla siebie :)

Leave a Reply