9 lis 08

Numer 21 – W Twoich Oczach

Autor: Redone | Kategoria: Licze ogólnie

привет! W kolejnej edycji przedstawiamy wam felieton Rainrira. Bardzo bardzo bardzo proszę was komentarze odnośnie owego felietonu, bo jeśli wam się spodoba to cykl się przedłuży, a jak nie… to wiadomo :p Zapraszam także do kolejnego tekstu Yarota i do wywiadu, tym razem z Sayane. Miłego czytania!

Red

***

Rekrutacje

Panie i panowie, chłopcy i dziewczęta! Zbierzcie się, stańcie w kole i słuchajcie- oto jest sesja dla was! Mira i Mataichi poprowadzą storytellingową sesję Fantasy 2#. Już po wstępie widać, że będzie to sesja dobrze prowadzona, z wartką fabułą i epickim rozmachem. W realia wprowadza nas wspaniałe opowiadanie, okraszone dobrymi grafikami. A co trzeba zrobić, by wnieść się na wyżyny storytellingu? Zrobić kartę postaci! Tak, to banalnie proste, do pierwszego etapu sesji dostanie się każdy, kto da kartę! Ale nie ma łatwo, do drugiego etapu dostanie się tylko najlepsza szóstka graczy. I nie, to nie miejsce na honorowych, świątobliwych paladynów. Chyba, ze wyjątkowo głupich ;-)

Kabasz zaprasza was do swojej Sali Luster! W tej rozgrywce zostanie wykorzystany jego autorski system darów, znany z Projektu Genui. Jest to o tyle komfortowe, iż nie przeszkadza w prowadzeniu rozgrywki i trzyma graczy w ciągłej niepewności co do zamierzeń MG. Ale powiedzmy coś o sesji. Będzie ona baaaardzo schizowa, nieliniowa, wyciągnięta z ludzkich snów (a może koszmarów?). Bohaterowie ni z tego, ni z owego lądują w tajemniczym Thagorcie. Typowa fabuła typu „porwali mnie i chcą okupu”? Nie! Owy Thagort jest miastem, w którym żyją same istoty obdarzone. A to oznacza ludzi potrafiących czytać w myślach, manipulować czasoprzestrzenią, zmieniać się w diabły itp. Po wstępie można wysnuć przypuszczenie, jak będzie wyglądać rozgrywka- tajemniczo, irracjonalnie i filozoficznie. W dodatku dar naszej postaci jest ograniczony tylko naszą wyobraźnią i inwencją twórczą! Wspomniałem, że rekrutacja kończy się w następny poniedziałek, a liczba miejsc jest ograniczona? W dodatku pojawiła się absolutna nowość- mutacje, będące pomniejszymi darami.

Zapatashura ma zaszczyt zaprosić was do swojej dodatkowej rekrutacji. Życiodajne soki to sesja storytellingowa prowadzona w świecie Wiedźmina. Dość ważne są też w niej wątki erotyczne, więc będzie się działo. Ale to nie sesja pornograficzna! Jeśli chcecie zagrać, żeby pisać zboczone posty, to powinniście zrezygnować. MG liczy na poetyckie opisy sytuacji, a nie… sami wiecie. Oczywiście, seks to nie wszystko- trzeba ocalić biedna dziewczynę, która po zbiorowym gwałcie wpadła w szaleństwo. Może Cię czekać zabawa w wspaniałym gronie, ale musisz się spieszyć- miejsce jest tylko dla dwóch osób!. Zgłoszenia trzeba przesyłać na PW, a poza tym przed kandydatami jest jeszcze jedno wyzwanie- napisanie opowiadania. Ale dzielnych śmiałków to nie rusza, prawda?

Oczami Rainrira

W dzisiejszych czasach fanów RPG wciąż przybywa, lecz pomyślmy, nikt nigdy nie urodził się z wiedzą, co to jest RPG. Albo my nic o nim nie wiemy.

Sam skrót RPG oznacza z języka angielskiego Grę z podziałem na rolę ( Role-playing game ), potocznie zwaną erpegiem.

Starzy wyjadacze nie mają problemów ze znaczeniem Gra fabularna, oraz z samą grą, ale chciałbym, abyście spojrzeli oczami przeciętnego gracza komputerowego pocinającego w strzelanki ( O, RPG, pewnie stronka poświęcona broniom maszynowym ) albo przeciętnego playera w gry pokroju Tibii, który to pojęcie „RPG” postrzega inaczej niż My ( My- o ile mogę tak mówić o doświadczonych graczach [ jak trudno zastąpić to słowo ->gracz ] )

Zaczynając od początku. Jaś Uczeń szkoły podstawowej/gimnazjum/liceum/student/inny ( niepotrzebne skreślić ) dowiaduje się o takiej witrynie internetowej lub forum, gdzie odbywają się sesje ( student pomyśli że na uczelnie nie będzie musiał biegać :D ) RPG. Wraca do domu, wklepuje adres strony i co widzi?

Być może to samo co widziałem ja lat temu dwa. Niezrozumiałe zdania lub wyrazy, dziwne nicki ( Rainrir? A czemu nie Boromir 62441 albo NiszczycielPL? ), zaczyna sprawdzać wszystkie podfora, patrzy co ludzie piszą w tematach, niekiedy przerywając epicką bitwę postem typu: „Cześć, jestem nowy, chciałbym zagrać, wyślijcie mi PM co mam zrobić. Mogę mieć Demoniczny/Anielski/Szybki Miecz/Łuk/Topór Zagłady/Miłości/Szybkości?” ( Szybki Łuk Szybkości fajnie brzmi. Niepotrzebne skreślić ) Szybko post zostaje usunięty, gracz albo upomnienie czasowe albo warn, banów zazwyczaj się za takie coś nie dostaje. Chyba że namiętnie jest ten obrzęd przez osobnika kultywowany.

Powyższy okaz jest rzadkością, przejdźmy dalej.

Zazwyczaj po przejrzeniu kilku bajań zachęcony akolita wędruje do działu „Rekrutacje”. Widzi kolejne porcje tematów, przeszukuje kilka, jako że zapewne nie zna żadnych systemów, zabiera się do „Autorek” ( nie do kobiet, do gry autorskiej ). Czyta ładny wstęp, czasem pomija część, lub całość i widzi wymagania. Niestety, niewprawiony Jaś wysyła swoje KP ( kartę postaci ), która nie zdoła sprostać postawionym jej wymogom. Gracz sobie odpuszcza RPG, wielce skrzywdzony, choć pozostają ci najwytrwalsi ( stąd statystyki 7000 zarejestrowanych i maksymalnie 1000 aktywnych ) powoli zdobywając wprawę, oduczając się prefixów i sufixów przy swoich przedmiotach, i niepotrzebnych cyferek z plusem. Jego dialogi i opisy wyglądają coraz schludniej, Jaś zdobywa nowe skarby do swego słownictwa. I tu pojawia się kuszenie diabła.

Własna sesja. Któż by nie chciał oglądać zmagań graczy, podrzucać im problemy, często biegające z mieczami problemy, uknute intrygi albo punkty doświadczenia za uratowanie kota. Ja, gdyż w podobny sposób się na tym potknąłem, zbyt szybko napaliłem się na własną sesje, zaufałem niedoświadczonym graczom, po kilku własnych postach pozostało dwóch graczy, którzy dobrze odgrywali własne postacie i jedna słabsza. Pozdrawiam ;) . Reszta nie podołała, i z mojej strony pozostała gorycz, że to z mojej winy. Niemalże sam postąpiłbym jak Jaś z opisu, i opuściłbym LI na zawsze.

Ale powiadają, że ->Oni<- zawsze wracają.

Pamiętajcie, nie wolno zniechęcać się, odpuszczać sobie, bo raz czy dwa nie wyszło, zanim zostałem przyjęty do sesji ( padła po tygodniu, moje szczęście ) napisałem do, bodajże, ośmiu innych, za każdym razem pisząc coraz lepsze KP. Prawda jest taka, że praktyka czyni mistrza, i z książek nie zawsze da się nauczyć jak naprawiać samochód.

Z serii “Yarot prawdę Ci powie”

Erpegowiec Metalowiec odcinek 9 “Cthulhu a sprawa polska”

Za oknem jesień. Deszcz zaciera granice naszego postrzegania a wieczór ukrywa brudy tego świata. Zimny wiatr wdziera się pod kurtkę wywołując dreszcze i dygotanie. Księżyc na niebie stał się wyraźniejszy zaś noce mroźne. To są nieubłagane oznaki nadchodzącej pory na zło w czystej postaci – horrory.
Lubię grać w Zew właśnie w taką porę. Lubię czuć strach i oczekuję na odrobinę bojaźni w moim sercu. Sam też lubię straszyć i aura za oknem jest dla mnie bardzo cennym sprzymierzeńcem. Jednak poza nimi, równie cennym, jeśli nawet nie najważniejszym, jest … Polska. Nie chcę tutaj na siłę propagować tego, co Nikoś, dla którego wszystko co polskie było najlepsze, ale w przypadku świata horroru jest bardzo trafne. Dlaczego? Cóż, zaraz zobaczycie…

Coś podobnego poruszałem na forum w ramach działu o Zewie, ale tutaj chciałbym spojrzeć troszkę szerzej i wyjść poza obręb macek. Bo temat Polski dotyczy nie tylko Zewu, ale wszelkich systemów współczesnych lub pseudo współczesnych. Nasz kraj znamy najlepiej – od ogólności do szczegółów. I tutaj się najlepiej poruszamy. Stąd straszenie w takim środowisku jest o niebo łatwiejsze i głębsze niż w takiej Afryce chociażby. Ponieważ od zawsze jest wiadome, że boimy się tego, co odbiega od rzeczywistości, którą dobrze znamy.

Tej myśli hołduje sam King, który wielokrotnie podkreśla, że w jego książkach horror i to, co ma nas straszyć jest początkowo skryte za 300 stronami opisów miasteczek, bohaterów i ich codziennego życia. Dopiero zakłócenie tego życia powoduje, że odczuwamy niepokój. Gdy zaczyna być to coraz wyraźniejsze – nadchodzi strach. Ja jestem tego gorącym zwolennikiem i jest to znanie nie od dziś. Dlatego Polska, jako sceneria dla horrorów jest idealną pożywką dla grozy.

Wszystko jest ukryte w drobnych szczegółach. By w pełni zrozumieć strach czający się za rogiem, musimy być świadomi tego, że to jest rzeczywiście strach. Boimy się tego, co jest nieznane. I to jest prawda. Dlatego Polska i nasza rzeczywistość jest często wielekroć bardziej przerażająca niż wspaniałe molochy amerykańskich miast. Często grając w takim środowisku nie można odróżnić tego, co jest anomalią a tego, co wypływa z niewiedzy postaci. Bo strach czujemy jako postać i atak mentalny MG powinien być skupiony na postaci. Oczywiście całość jest wpleciona w grze, ale realność daje mistrzowi gotową broń do walki. Pozostaje przykład, bo na nich najlepiej zrozumieć to, co trudniej uchwycić w ramy definicji i słów.
Weźmy takie Stany. Każdego młodego gracza tam ciągnie, bo tam jest wszystko najlepsze, największe i najdroższe. MG i gracze wpadają w ten świat i zaczyna się gra. MG przygotował się do sesji, poczytał i pooglądał wiele materiałów. Wreszcie korzysta z tego w pełni w postaci jakiegoś BN-a, który proponuje dla graczy spotkanie w klubie, gdzie można się zabawić. Zabawa jest najlepsza, gdy jest nie do końca legalna. Gracze wiedzą o tym, a BN dodatkowo daje im wizytówkę z adresem tego miejsca. Na odwrocie jest napisane piórem „BYOG”. Gracze patrzą na siebie, patrzą na MG i zastanawiają się o co chodzi. Nie czują strachu związanego z nadchodzącą zabawą, bo myślą, że to może coś z prochami lub panienkami. A tymczasem znajomość tego akronimu może być kluczowa i znacząca. MG to wie, ale gracze nie. Oczywiście może on im powiedzieć znaczenie, ale to jak tłumaczyć dobry kawał. Przestaje on być śmieszny i szybko się o nim zapomina.

Teraz Polska. Postacie spotykają się w Warszawie w klubie „Stodoła”. Mają czekać tam na kogoś, kto podrzuci im ważną paczkę. Wreszcie jakiś metal przychodzi i podaje paczkę. Mówi: „I niech się tym kartofle udławią”. Paczka jest ciężka. Mają ją przekazać dla innego znajomego, którego zamiary nie są znane. Tymczasem…no właśnie. Czy nie są? Podejrzewam, że gracza a zarazem postacie już coś mogą przeczuwać. Już coś w nich może kiełkować a niepokój będzie rósł z każdym spojrzeniem na paczkę i wspomnieniem słów metala. Tutaj nic nie trzeba tłumaczyć, nic nie trzeba udowadniać i można zostawić to tak, jak jest. Z całą pewnością ziarno niepewności zakwitnie ładnym powiewem grozy w przyszłości.

Dwa spojrzenia, dwa rodzaje strachu. Jeden to odczucie w pełni kontrolowane, zatem nie do końca przekonujące. Drugi to uczucie, które rośnie w nas niezależnie od tego, czy się gra czy nie. Bo zahacza o coś, co znamy, co widzimy w gazetach i wiadomościach. Spod takiej rzeczywistości wystający spod dywanu ogon demona będzie dużo bardziej straszniejszy niż taki sam ogon wystający spod kaktusa w Meksyku.
Ale żeby nie było, że grać należy tylko w Polsce. O nie. Jeśli poziom wiedzy MG i graczy się pokrywa, to z całą pewnością zabawa będzie przednia. Zwiedzanie innych krain i poznawanie rządzących tam praw jest równie ekscytujące i może napędzić niezłego stracha. Tylko jeśli sami mamy być tym „strachem” bo powinniśmy to znać, to już nie jest takie fajne. Ale zawsze można spróbować.

Macki w górę i wszyscy idą straszyć okolicę A następną razą będzie o … gotach, mrocznych istotach o czarnej duszy i anielskim wyglądzie i co ich dzieli od metali oraz co łączy. Wszystko to z leciutkim przymrużeniem oka choć nie pozbawione dozy samokrytyki oraz autoironii. Mam nadzieję, że zarówno metale jak i goci oszczędzą mnie i mój grób, który może się pojawić po tym felietoniku.
Stay evil m/

PS. Zagadka dla wszystkich zostaje – cóż oznacza BYOG i dlaczego w kontekście zakazanej zabawy może to powodować ciarki na skórze.
Vale!

Wywiad z Sayane

Znana chyba wszystkim dobrze pani opiekun Sayane. Ale ile naprawdę o niej wiecie? Oto szansa by się przekonać.

Aveane: Anime to Twoja pasja. Skąd się to wzięło?
Sayane: Hm… Zaczęło się w liceum – koleżanka miała skądś NGE, Akirę, Vampire Princess na video, pożyczyła mnie i jeszcze jednej kumpeli i tak się zaczęło :) To był czas, gdy mangi zamawiało się specjalnie w kioskach… A potem im bardziej dostępny był internet, tym bardziej dostępne były anime. Jeszcze mam przegrane wtedy VHSy – trzymam jako pamiątki :P
A: Bardzo miła pamiątka ;) Chodzą słuchy o Twoich uzdolnieniach artystycznych. Też w kierunku mangi idą?
S: Jakich uzdolnieniach artystycznych?! Ja nic nie wiem :P Co do mangi to niestety nie umiem rysować, a zawsze bardzo chciałam.
A: Fotografia też jest sztuką ;) Ale racja, ona nie może iść w kierunku mangi… Chyba :P
S: No fakt :) Chociaż w fotografii najbardziej lubię uchwycenie chwili. Fotografia konceptualna nie interesuje mnie zbytnio, choć przyznam, że też próbowałam. Dla mnie ideą fotografii jest, gdy ładuję zdjęcia do komputera i widzę coś, czego nie dostrzegłam wcześniej (też dlatego, że mam słaby wzrok), albo zamrożone w pół ruchu wydarzenia.
A: Wyjaśnisz to pojęcie?
S: Fotografia konceptualna – studyjna, martwa natura, jak zwał tak zwał – czyli stworzenie specjalnej kompozycji z różnych przedmiotów (czy osób) na potrzeby zdjęcia. Często też odpowiednio obrobiona w Photoshopie. Ale preferuję ”żywą naturę”, jest o wiele ciekawsza.
A: To mamy podobne upodobania w tej kwestii :D Chociaż ja się nie znam na fotografii… Wiele Twoich zdjęć dotyczy kotów. Ulubione zwierzęta, jak mniemam?
S: Ulubionym zwierzęciem jest moja postrzelona kotka, Szasza :) Nie uważam, żebym miała jakieś szczególne preferencje w tym względzie. Wszystko zależy od charakteru zwierzaka. Kiedyś miałam niesamowitego szczurka, dawno, dawno temu bardzo mądrego psa i wtedy też można by było powiedzieć, że to moje ulubione zwierzęta. Myślę, że jeśli człowiek trafi na odpowiednie zwierzę, to każdy gatunek może być ulubionym.
A: Prawie zawsze własne zwierzę jest najukochańsze ;) Teraz z innej beczki: jak to jest być Opiekunem na LI?
S: Hehe :) Opiekunem… zwyczajnie :) Dużo trudniej być modem. Akurat w moich działach mam „grzecznych” użytkowników i w zasadzie rozwijają się same, więc nie mam dużo pracy. Ale są działy, w które opiekun musi włożyć sporo pracy i własnej inwencji, żeby nie padły. Szczerze mówiąc to patrząc na rozmiary LI obecnie, cieszę się, że nie jestem już moderatorem :)
A: A które, wg Ciebie, potrzebują takiej pracy?
S: To pytanie podchwytliwe jest <lol> Nawet gdybym chciała nie potrafiłabym Ci odpowiedzieć, bo mam tak mało czasu, że nie śledzę innych działów niż swoje. Co z żalem zresztą przyznaję, ale takie uroki dorosłości.
A: Praca czy zajęcia tak Cię absorbują?
S: Głównie praca – 8-10 godzin dziennie przed komputerem nie zachęca do dalszego wpatrywania się w literki :) Zajęcia teraz to na szczęście tylko weekendowe zjazdy.
A: Można wiedzieć, co dokładnie przy tym komputerze w pracy robisz?
S: Można ;) To się ładnie nazywa „redaktor techniczny”, albo „technik DTP”, a w skrócie polega na tym, że przygotowuję książki do druku – jestem ostatnim ogniwem łączącym redakcję z drukarnią. Ode mnie zależy, jakie będą czcionki w książce, ozdobniki, nagłówki itp itd.
A: Musisz je wszystkie czytać? :D
S: Hehe, na szczęście nie, to robota korektora i redaktora. Gdybym czytała wszystkie książki, praca szłaby mi ze 4x wolniej. Pomijając, że często zanudziłabym się na śmierć :D Poza tym, gdy opracowuje się książkę od strony technicznej, to inaczej się postrzega jej zawartość.
A: Racja… Co było najpierw: anime czy RPG?
S: Anime. RPG przyszło do mnie późno, bo dopiero na studiach.
A: A kiedy pojawiło się u Ciebie PBF?
S: Hehe, też na studiach. LastInn pokazał mi ten sam człowiek – mój przyjaciel obecnie już zresztą – który wciągnął mnie w RPG. Chociaż wtedy na LI bardziej aktywna była Polana Centaurów niż Sesje :D Nowa rekrutacja to było wydarzenie na miarę całego forum!
A: Polana Centaurów? Nie słyszałem o tym nigdy. Co to było?
S: Teraz to jest… niech sprawdzę ;) Hydepark chyba… Mhm :) Wtedy nie było tylu działów. Może dlatego miło wspominam tamte czasy :) Człowiek mógł ogarnąć forum nawet jeśli nie pojawiał się na nim codziennie.
A: „Świat poszedł naprzód”, jak to mówił często Roland z Gilead. Masz swoich ulubionych pisarzy?
S: Oj… teraz nie czytam dużo. Na pewno Pratchett – jego cykle o Rincewindzie, wiedźmach i straży lubię najbardziej. Z cięższej literatury to Murakami – ale to nie fantastyka. Jednak zawsze było i będzie: Opowieści z Narnii.
A: A muzyka? J-rock?
S: Muzyka u mnie to głównie soundtracki z anime, więc bardzo duża mieszanka. Z kompozytorów Kenji Kawaii i Yoko Kanno – czyli klasyka. Nie mam ulubionych zespołów. No, może Yoshida Brothers, jeśli by ich nazwać zespołem :)
A: Na koniec: parę słów do fanów?
S: Jeśli mam jakichś fanów <lol>. W takim razie pozwolę sobie na autoreklamę: w najbliższym tygodniu „wydam” w formacie PDF drugą część Pani Kryształu – zapraszam chętnych na PW – wszystkie ukryte wiadomości zostały zawarte w tym ekskluzywnym wydaniu <lol>
A: Sądzę, że niejedna osoba się skusi ;) Dziękuję za wywiad, miłego dnia
S: Dziękuję również :)

***

Stopka:

Wywiad: Aveane
Opisy: Kaworu
Oczami Rainrira: Rainrir
Wstępniak, layout: Redone
Kącik Yarota: Yarot

Obrazek: http://soumiita.deviantart.com/

Tagi: , ,

13 Responses to “Numer 21 – W Twoich Oczach”

  1. kabasz Says:

    Tak tylko nasunęło mi się coś teraz czytając nowy nr bloga. Może Rain zająłby się wywiadami z graczami, MG których sesja na Lastinn ma więcej jak „20″ stron… Człowiek nie ma czasu czytać wszystkiego, jednak czasem się znajdzie chwila aby zwyczajnie poczytać „dobrą” sesję. A taki wywiad już przeprowadzony na Blogu może zachęcić. Oczywiście forma, która sesja jak wybierać, czy tylko MG czy poszczególnego gracza itp to już detale. Główna idea to właśnie wywiad z członkami sesji, które są aktywne.

  2. aveane Says:

    Sądzisz, że 2 wywiady w jednym numerze to dobry pomysł? ;) Chyba, że ja mam ze swojej roli zrezygnować… A na przeczytanie numeru jest bądź co bądź cały tydzień, więc czas powinien się znaleźć

  3. kabasz Says:

    Ave ty masz wywiad osobowościowy, a mi chodzi o bardziej wywiad sesyjny

  4. Lilith Says:

    Można by to poprzeplatać. Wtedy na dłużej starczy. ;)

  5. kabasz Says:

    Zresztą słowo wywiad równie dobrze może zostać zastąpione przez reportaż, najpierw zdobyć potrzebne informacje a potem je nam przedstawić w formie krótkiej notki. Zwał jak zwał chodzi o to aby choć trochę zaciekawić tymi sesjami, które mogą być ciekawe a z racji tego że nie da się przeczytać całego Lastinn to mogłoby być przydatne

  6. Glyph Says:

    Ciekawy numer.
    Zaczynając od rekrutacji. Mimo iż wiedziałem o nich już wcześniej, cieszę się, że przeczytałem streszczenia. Inaczej mógłbym nie dotrzymać terminów w Sali Luster, gdyż informacje o zakończeniu rekrutacji najwyraźniej przez moje roztargnienie przegapiłem . :)

    Felieton Rainrira
    Coś w tym jest. Najtrudniej jest zacząć, natomiast potem zabawa wciąga. ;)
    Odnośnie statystyk, to niestety są one gorsze. Jedynie około 600 userów napisało więcej niż 50 postów, a połowa z tego więcej niż 100, ale nie ilość, a jakość się liczy.

    Wywiad oceniam jako bardzo…przydatny. ;)

  7. Glyph Says:

    (..) Wywiad oceniam jako bardzo…przydatny. ;)

    Ucięło mi kawałek komentarza.

  8. Glyph Says:

    Wywiad oceniam jako bardzo…przydatny. ;) Zaczyna na sesji Sayane szukać kociaka, najlepiej z oczkami na pół głowy i/lub o imieniu Greebo…

    Aha właśnie się dowiedziałem, że znaki w są wycinane :P

  9. rainrir Says:

    Glyph, nie spamuj :D
    Dzięki za opinię, i zachęcam innych, to nie boli a pomaga.

    Czekam na kolejny temat odnośnie felietonu.

  10. Kelly Says:

    Dałbym szansę „Oczami Rainirra”. Napisany felieton porusza bowiem istotną sprawę, ale nie do końca rozumiem, do kogo jest skierowany. Do owych „Nowych”, których losy opisuje? Wszak jest wezwanie „Nie zniechęcajcie się”. Tylko nie wiem, czy oni czytają ten blog. Szczerze mówiąc wątpię, bo pewnie o nim w ogóle nie wiedzą. No to do „Starych”? Ależ tam nie widziałem jakichś uwag, które by pozwoliły uniknąć takich sytuacji zniechęcania nowych graczy. Wobec tego wygląda na to, że jest to opis po prostu kawałka własnych doświadczeń bez ambicji diagnozowania i wskazywania rozwiązań. Ot, taka pogaduszka, co jest także ok., ale po co to końcowe wezwanie? Uważam podsumowując, że felieton jest napisany ładnie, Rainrir wskazał na coś ważnego, ale brak mi jakiejś nieco głębszej nuty, jakiegoś zastanowienia się nad sytuacją, a nie tylko opisania. Jednak, jak na wstępny artykuł, pozytywnie, autor zaś daje duże szanse na ciągłą poprawę, dlatego jestem za kontynuacją cyklu.

    Co do artykułu Yarota. Nie mam pojęcia, co to ten BYOG,a raczej już wiem, bo wrzuciłem na Google. Pierwsze, co wyszło to link do, no właśnie …
    1. B.Y.O.G. – Bring your own gown
    – [ Tłumaczenie strony ]
    B.Y.O.G.. home | about us | product info | shop | press | testimonials |store locator | faq. Copyright 2007 © B.Y.O.G., All rights reserved

    No to teraz ja oraz wszyscy wiemy, co to ten BYOG 
    Co do Sayane, jestem jednym z czytelników jej sesji, czekającym na pufa, ale brak mi w wywiadzie zdjęcia bohaterki wywiadu.

  11. Yarot Says:

    Czego to człowiek nie znajdzie na googlu :) Nawet nie sprawdziłem tego, że coś takiego jest :) Internet i życie potrafi zaskakiwać na każdym kroku.

  12. sayane Says:

    Kelly, a po co Ci moja paszcza? ;) Avek o wiele ładniejszy :)

    Co do pdf-a, to postaram się go skończyć jutro. Całość jest prawie gotowa, wystarczy wrzucić ilustracje i zlikwidować zwisy.

  13. Redone Says:

    Chodzi raczej o ‚bring your own gun’, a nie ‚gown’, ale obie wersje skrótu są używane :D Właśnie pracujemy nad banerkiem bloga który miałby być umieszczony na LI więc i „nowi” może tu zajrzą :D

    Dziękuję wszystkim za komentarza.

Leave a Reply